piątek, 24 stycznia 2020

24.01.20


Najdotkliwiej w życiu odebrałbym rozczarowanie bliskim mi myślicielem, pisarzem czy poetą, wzięte ze spotkania na żywo, z poznania bliżej i dostrzeżenia jakiejś rażącej ułomności bądź czegoś irytującego, niedającego się pogodzić z ustanowioną wcześniej postacią. To prawda, że szukamy w życiu czegoś pewnego i stałego. Zamiast boga mam Pessoe, Ciorana i Baudelairea...oraz kilku innych, i tylko w ich śmierci a więc "niezmienności", widzę trwały fundament, na jakim mogę postawić czasami siebie aby doznać spokoju, harmonii i poczucia pełnej solidarności. Gdyby jeszcze żyli, nie mógłbym ich wpisać w poczet bogów, bowiem nie sposób czcić kogoś, kto jeszcze żyje.

*

Bezbrzeżnie podziwiam ludzi czyniących w swoim życiu to, do czego wedle własnego poczucia i rozeznania zostali "powołani". Nie wiem skąd wzięli w sobie siłę i wiarę, że jest to możliwe. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz