środa, 8 lutego 2012

spokój


Nie wypada mi pisać o relacjach z najbliższymi ani o nich samych. To zdradzanie części ich życia osobistego. Nawet gdybym szczerze pisał (tylko w superlatywach), wyjdzie to sztucznie. Możliwości są ograniczone ale i tak pozwalają na prowadzenie tego dziennika. Świadomość bycia przez kogoś czytanym każe mi pracować nad sobą. Więcej od siebie wymagam. Pisanie do szuflady niczego nie ułatwia.

Zaczynam wierzyć, że pewne relacje mogą trwać całe życie.

Wittgenstein pisze: Trudność polega na tym, by umieć przyjaźnie rozmawiać z innymi, nie poruszając kwestii, w których porozumieć się nie można. dzienniki s.39

Jest to dobra maniera, ale jak ją utrzymać?
Każde nieporozumienie w dyskusji powoduje oddalanie się od siebie. 
Trzeba w następstwie sięgać po sposoby przyciągania. Zapominać o nieporozumieniu.
Dyskusję sprowadzać w obszary tematów neutralnych.
Dlatego filozofia nie nadaje się do towarzystwa. 
Rozważam możliwość niegroźnych konfrontacji. 
Jeżeli jest się w relacji bliskiej wówczas konfrontacja światopoglądów może spowodować małe trzęsienie. 
Wkrada się moment niestabilności i ryzyka. 
Wtedy należy zaskoczyć tę osobę czymś ciepłym. 
Powrót do siebie wzmaga wtedy falę pozytywnych odczuć. 

1 komentarz:

  1. Zawsze wydawało mi się, że filozof lubi rozmawiać tylko o filozofii.Ale co to są te przyjemne tematy do miłej konwersacji gdy nie wiadomo dokładnie, których tematów lepiej nie poruszać a które dla rozmówcy są interesujące? Znałam jednego filozofa i najlepiej z nim wychodziło milczenie, perwersyjna cisza nasączona naszą obecnością.
    aG

    OdpowiedzUsuń