Niedziela. Dzisiaj babcia mówiła do mnie dłużej niż 20 minut, bez żadnej rekcji z mojej strony. Czasami odpowiadałem jej niewerbalnie. Doskonale znam jej normę reakcji. Najzwyczajniej wystarcza ruch brwią żeby jej odpowiedzieć, albo jakikolwiek sygnał, jak na przykład zrobienie dzióbka z ust, czy zapatrzenie się w niebo albo sufit. Zwykle coś tam mówię, ale tym razem byłem pozbawiony energii. Rano wypita kawa dawno przestała działać, a kolejna wywołałaby tylko łomotanie serca. Leżałem przez ten cały czas na pufie ciałem zwróconym w stronę ziemi i przegrzebywałem trawę. Natrafiłem na maleńkiego owada - na którego już wcześniej się natknąłem leżąc z Leną - o długości nie większej niż 3 mm. z długim ryjkiem wyglądającego mniej więcej tak:
Był niewiele większy od głowy mrówki. Wydaje mi się, że pochodzi z rodziny ryjkowcowatych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz