Czas mknie szaleńczo. Nie chcę pamiętać ile mam lat. Nie liczę ich. Dopiero gdy ktoś mnie przyciśnie do muru to muszę liczyć. Zbliżam się do setki.
To, co się dzieje w ostatnich latach z "czasem" przyprawia mnie o kołatanie serca i duszności. Czterolecia, pięciolecia, siedmiolecia a nawet dziesięciolecia. Właściwie równie dobrze mogłoby minąć sto, czy dwieście lat. Sylwester, jest jak kolejna sobota. Studia ukończyłem ponad siedemdziesiąt lat temu. Młodzieńcze lata, w których poznałem mądrość filozofów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz