poniedziałek, 10 grudnia 2018

Ten kto żył raz - będzie już na wieki


Nie ma punktu wyróżnionego w naszym czasie-życia. Żaden punkt czasowy nie jest uprzywilejowany, choć w obecnej aktualizacji - tak nam się wydaje. Każdy czas-życia jest identyczny pod względem prawdziwości, choć tylko "teraz" do tego miana zawsze pretenduje. "Teraz" stwarza iluzję i pozór jedynej, prawomocnej obecności. A przecież już niebawem jego aktualność, zostanie zepchnięta przez inną, zrównując ją z pozostawionym za nami czasem-naszego-życia. Nie jest ono wyróżnione, nie jest trwałe - jest takie samo, jak cała przeszłość. Nic nie przebrzmiało, wszystko jest wiecznie aktualne, jak obecna chwila. 
 Wiecznie aktualna jest też przyszłość, która jeszcze się nie wydarzyła.
Tak czas-życia naszego, jak i każda sekunda żywotu człowieka, który od 1000 lat nie żyje i nikt już nie wie, że kiedykolwiek żył - są wiecznie aktualne.

Kiedy widzę na przeciwnym szpitalnym łóżku, starego człowieka z początkami alzheimera, zachowującego się niesfornie i mówiącego niedorzecznie, staram się w nim dostrzec potencjał naszej przyszłości. Czy widząc starca, widzisz zarazem całe jego życie? Czy też tylko jego zastygłą, niby od zawsze marność starości? Czy widzisz jego dzieciństwo, wiek dorastania, młodość? Powoli narastające zmiany w jego fizjonomii? Czy widzisz choćby jedną scenę, z jego niegdysiejszego czasu-życia? Myśli i niepokój, gdy przed lustrem poprawiał krawat i zaczesywał włosy aby wypaść jak najlepiej na swojej pierwszej randce? Czy widzisz schody, po których schodził, klamkę w drzwiach kamienicy, którą nacisnął, chodnik, budynki zabarwione czerwienią słońca późnego letniego popołudnia? Czy czujesz jego przyspieszony oddech, gdy zbliżał się do umówionego miejsca? Czy widzisz kawiarnię, do której wszedł. Czy czujesz smak kawy, którą zamówił? Dłużące się minuty oczekiwania? Czy czujesz jak ciśnienie mu się podnosi, jak lekko drżą ręce? Ma się absolutnie dobrze, absolutnie zdrowo. Jest podekscytowany, w "centrum życia", w centrum czasowym własnego życia, w jednym, z nielicznych tych momentów przełomowych, znaczących. Jest piękny, pachnący i świadomy. "Świadomy", bowiem świadomość z wiekiem mija, chociaż wydaje się być niezniszczalną i póki żyjemy nieśmiertelną, poprzez swą intensywność - mieni się, jako nieusuwalna i konieczna, trwała - niczym fundament świata.

Jest środek nocy. Patrzę właśnie na niego; od dwudziestu minut stoi opierając się o łóżko, chcąc wypuścić z siebie mocz do kaczki. Wydaje się, że poleciało niewiele. Kładzie się, zasypia. Po godzinie spragniony łapie za kaczkę. Wypija własną urynę, krzywi się, odkłada kaczkę i znowu zasypia. Zerwał założony mu wcześniej cewnik. Nagle domaga się cukierków, płacze mówiąc, że bardzo źle się czuje i potrzebuje cukierków na swoją cukrzycę. Sprawdzono poziom cukru we krwi. Jest poprawny. Pielęgniarka odmówiła mu cukierka. Płacze i trzęsie się. Mija kolejna godzina. Jest trzecia w nocy. Wstaje, gdzieś się wybiera. Swoją "stopę cukrzycową" ma w bandażu. Znikł. Po dłuższej chwili słyszę kłótnię, jaką prowadzi ze staruszką leżącą w sali nieopodal, która także ma alzheimera lub jego początki i jest w bardzo ciężkim stanie. Każe jej się wynosić, utrzymując, "że to jego łóżko i co ona tu robi?". Włączył zatem alarm aby sprawę tę wyjaśnić. Zbulwersowany został odprowadzony do swojego łóżka, przy zabawnych komentarzach sióstr: "gdzie to pan się udał na nocną eskapadę? Kobiety się zachciało. co?".
Rano tonem konfidencjonalnym zdradza mi świętą tajemnicę: 

"Wszystkie siostry dorabiają sobie po nockach w agencji towarzyskiej. Jest ona obok dworca. Później tam pójdzie ze Zbyszkiem. Zbyszek zaraz powinien go stąd wziąć. Kiedy tam pójdzie, to je rozpozna i narobi szumu, za to jak go tutaj traktują. On ma na nie haka teraz."

 Umknęło mu i nam jego życie. Nie ma świadków zdarzeń i przeżyć. Ani on, ani nikt inny nie wie o tej pierwszej randce, ani też o tym, jak miała owa dziewczyna na imię, jaką sukienkę nosiła na sobie, jak była uczesana i czym wyperfumowana. Nie ma też śladu na to, jak potoczyła się dalej ich relacja. Niemniej aktualność tego zdarzenia, pomimo braku świadków i pamięci o nim, jest wieczna i nieusuwalna z czasu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz