środa, 15 lutego 2012

rekurencja i Thomas Bernhard

Wczoraj podczas przeprowadzki KM przenosiłem lustro. W windzie było także lustro. Ustawiłem więc lustra naprzeciw siebie ze swoim odbiciem w nich, w taki sposób, że ujrzałem poza zwielokrotnionym odbiciem własnym, tunel ciemny prowadzący gdzieś do wnętrza, jakby mojego żołądka. Tunel ten zapadający się w moim wnętrzu i zwielokrotnioną twarz odczułem bezpośrednio jako imitowaną, pozorną nieskończoność samego siebie. Następnie ocknąwszy się z tego złudzenia ciemny ten prostokątny tunel poprowadził mnie nie w nieskończoność, lecz w nicość czekającą na mnie na dnie mojego życia.

Czytam Thomasa Bernharda

Napisał w Autobiografiach:

Matka zawsze wypycha z  siebie nowego człowieka niczym zwierzęcy pomiot i zawsze traktuje go i niszczy jak zwierzę (...) ci którzy mnie spłodzili, czyli rodzice, bez głowy i w idiotycznej zgodzie z pozostałą masą ludzką, rozprzestrzenioną po całym świecie, zrobili człowieka, a od chwili jego poczęcia uprawiali jego ogłupianie i unicestwianie, wszystko w tym człowieku zostało zniszczone i unicestwione, zasypane i przysypane, z taką brutalnością, że ów człowiek, całkowicie zasypany przez tych, co go spłodzili, czyli rodziców, potrzebował trzydziestu lat, aby uprzątnąć gruz jakim został przysypany, przez tych co go spłodzili, czyli rodziców, i ponownie stać się człowiekiem, którym z pewnością w pierwszej chwili był, którego ci, co go spłodzili, czyli rodzice, rodzice, czyli ci co płodzą, przysypali swoim wielowiekowym śmieciem uczuciowym i duchowym będącym nieświadomością. (...) prymitywnie i egoistycznie karmiony oraz traktowany jak zwierzę, jego zaś centralne ośrodki uczuciowe i nerwowe są stopniowo eliminowane, unicestwiane i niszczone, a wtedy, jako jeden z największych niszczycieli świata, wkracza kościół (religie) i przejmuje niszczenie duszy nowego człowieka, szkoły zaś na zlecenie i rozkaz rządów we wszystkich państwach świata popełniają zbrodnię na duchu nowych, młodych ludzi. ”

Czy te zabiegi językowe/stylistyczne zostały użyte przez Bernharda z myślą rozbawienia czytelnika, czy też była to ekspiacja żalu pochodnie powodująca w czytelniku śmiech? Czy mam mu współczuć, czy podziwiać za umiejętność uczynienia w sposób zabawny i groteskowy - z przeszłości swej i czynników go warunkujących winnych częściowego zniszczenia jego osoby – wrażenia absurdalności, irracjonalności świata i mechanizmów nim funkcjonujących? Według Bernharda wszystko działa destrukcyjnie na jednostkę od początku jej istnienia. Tylko ona sama jest w stanie uprzątnąć gruz jaki na nią wrzuca: wychowanie, państwo, szkoła, kościół, obyczaje – wszystkie czynniki kulturowe/środowiskowe/socjalne. Czy to możliwe aby Bernhard występował w całości swoim jestestwem przeciwko deterministycznym wpływom świata zewnętrznego – przeciwko światu jako takiemu - w zupełności nie uwzględniając jego pozytywnej roli w genezie jego indywiduum? Przecież, prądy jakie przechodziły przez jego wnętrze w postaci tychże uwarunkowań musiały także pozostawić w nim jakieś senso-twórcze przejścia, przez które wydawał on na świat ten skażony, zwrotną o nim informację. Oskarżając go poznał swój talent. Afekt swój do świata przekształcił w manierę literacką zbliżoną do gombrowiczowskiej i do schopenhauerowskiej filozofii pesymizmu i fatalizmu.

3 komentarze:

  1. Przeczytaj se jeszcze raz "Ewolucję twórczą" :P pojęcie nicości powstało pod wpływem błędnego uogólnienia, nie ma czegoś takiego jak nicość :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ze swojej strony zalecam zapoznanie się z książką Byt i nicość
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Załatwiłeś mnie ;) mam to do nadrobienia... przyznaję

    OdpowiedzUsuń