Podaję link do swojej pracy magisterskiej. Była to refleksja na temat korzeni ludzkiej natury i jej jedności z przyrodą. Pisałem to, aby lepiej zrozumieć miejsce człowieka w przyrodzie. Najcenniejszym wnioskiem jaki osiągnąłem był ten, że „zwierzę w człowieku” nie jest niczym godnym potępienia. W spadku po naszych przodkach odziedziczyliśmy repertuar zachowań, aktywizujących się pod naciskiem określonych bodźców. Nie chodzi tutaj tylko o zachowania negatywne, emocja i uczucia toksyczne, ale o tą drugą stronę medalu też, zachowania pozytywne, emocje i uczucia szlachetne, prowadzące do więzi z innymi, opiekuńczości i miłości. Wniosek ten znajduje głębokie uzasadnienie w zachowaniach zwierząt. One to, w sposób mniej doskonały i mniej wyrazisty odtwarzają te same wzorce zachowań co my. Nie jest im obce przywiązanie do konkretnego członka własnego gatunku i tęsknota za nim, jak również opiekuńczość, wierność i współpraca. Nie można zrozumieć człowieka, unikając wiedzy o jego ewolucji i jego zależnościach z przyrodą. Naturalistyczne spojrzenie na nasz gatunek, jako na kontinuum życia, jak na czystą biologiczną formę utkaną z sensowych struktur i mechanizmów, niekoniecznie musi nas odczłowieczyć, wręcz przeciwnie, przywrócić może równowagę i poczucie sensu istnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz