niedziela, 25 września 2011

doświadczenie triumfu woli


Udało mi się dzisiaj wybiec na Turbacz, najwyższy szczyt Gorców, znajdujący się 1310 m.n.p.m. Było to 17 km biegu w przeważającej części pod górę. W piętnastym kilometrze byłem tak niewiarygodnie wyczerpany, że sięgnąłem po gorzką czekoladę, jednak jej pochłanianie utrudniało mi oddychanie, więc po dwóch rządkach włożyłem ją z powrotem do nerki.
Cała polana przed schroniskiem, wszystkie znajdujące się tam ławki i stoliki, małe poletka i murki, wszystko to było oblężone przez - jak to ładnie nieraz ujmują pisarze, "skąpanych w świetle" turystów niedzielnych. Były to głównie rodziny z dziećmi i pary późnego wieku. Jeden poczciwy starzec, z gigantycznym brzuchem, siwymi bokobrodami i czarnymi okularami, rzekł mi: masz zdrowie! Odrzekłem: A mam! i z radością pobiegłem jeszcze szybciej i szybciej, czym prędzej i głębiej w las, biegłem tak szybko, że obraz zaczął falować i zlał się w jedno. Byłem w tunelu, widziałem światło. Biegłem do światła.
Kiedy tam wbiegałem spłynęło na mnie cudowne uczucie oczyszczenia z cieni lasów i zmęczenia. Radość i satysfakcja z pokonania wolą zmęczenia. Poczucie wyjątkowości chwili. Pamiętam tylko cztery takie momenty z całego życia.
Na schronisku po pięćdziesięciu minutach stania w kolejce zakupiłem kwaśnicę. (Nie wiem co czuje człowiek, który po trzydniowym poście zupełnym wkłada coś gorącego i smacznego do ust, ale z dużym prawdopodobieństwem mogę stwierdzić, że czułem coś podobnego). Po spożyciu kwaśnicy wyprosiłem wszystkich turystów za drzwi. Oczywiście mnie posłuchali. Wyraziłem bardzo stanowczo, że chcę pobyć chwilkę sam i pomyśleć nad swoim życiem. Wszyscy okazali zrozumienie. Wyszli na zewnątrz i kończyli swoje posiłki na trawie. Jak na prawdziwym pikniku. Wyglądałem przez okno i nie mogłem się nacieszyć widokiem tylu wspaniałych, zadowolonych z życia turystów niedzielnych. Wkrótce potem udałem się do kuchni bo jakaś zła myśl mnie nawiedziła. Poprzewracałem gary. Zwołałem służbę aby posprzątała.

Około kilometr drogi na Turbacz, ciągnie się przez apokaliptycznie połamany i wyniszczony las.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz