piątek, 26 sierpnia 2011

babcia wyzwoleniem swojskości


Wynurzenia, wynurzenia, czemu miałbym z ich powodu odczuwać wstyd? A jednak wstyd jest. Wstyd codzienny, zakłopotanie i zażenowanie sobą. Ale jak?! Kiedy to znowu się wkradło? Pająk przy sufitowej listwie odsuwa się od skaczącej komarzycy. Zmienił położenie o prawie jeden metr a komarzyca wraz z nim. Po co ona to robi? Pająk skulony a ona w niego wpatrzona. Dobre pięć minut oboje tkwią w tym dziwnym bezruchu. Jestem pod nimi i co jakiś czas sprawdzam czy coś się nie zmienia. Wypolerowałem podłogę w pokoju lecz pająka ani komara nie będę usuwał, nie mógłbym po prostu tego zrobić. Pająk ma swój miktoświat, swój mezokosmos, tak jak komar, a poza tym:

„jestem życiem, które pragnie żyć, pośród życia, które pragnie żyć”.

Też się czuję zaambarasowany faktem, że przestrzegam tej zasady. Nawet kobiety, które uważa się za wrażliwe zabijają owady bez zahamowań, tymczasem czyżbym zniewieściał i stał się bardziej miękki niż kobieta? Po przyjęciu postawy bezrefleksyjnej równowagi, polegającej  na minimalizowaniu introspekcji, analiz i przenikania, nie potrafię powiedzieć, skąd we mnie poczucie wstydu.

Czuję się naturalnie - na swój sposób - tylko w obecności mojej babci, która nie znosi kiedy się do niej zwracam babko i zawsze z jednakowym oburzeniem reaguje krzycząc: „jaka babka!, babcia!”.  Dziesiątki komicznych scen, w których przesadnie wulgaryzuje a ona przesadnie oburza się jednocześnie się śmiejąc. Czuję się naturalnie bo chamsko. Takie oblicze mnie tylko ona zna. Jest niezwykle dobrze wychowana a ja zabawiam się tym jej wychowaniem i cechami charakteru, które posiada. Ciągle powtarza: „takie słowa z ust magistra!?”. Schodzę przy niej do możliwie najniższego poziomu kultury osobistej. Oczywiście nie robię tego ze złości ale dla zabawy. Wiem doskonale, że jej oburzenie jest mechanicznym, powtarzającym się zachowaniem. Wiem to i wykorzystuję, ALBOWIEM dostarcza mi to przyjemnych doznań, rozluźnia atmosferę między nami i wprowadza swojskość w miejsce sztuczności i nudzącej grzeczności. Kiedy wymyślam jakieś proste melodyjki na fortepianie ona do mnie ciągle coś mówi a ja nigdy jej nie odpowiadam. Zupełnie jej to nie przeszkadza, gdyż szybko zapomina o co pytała. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz