Poczucie niepewności narasta z czasem. To, co miałoby ją złagodzić jest przesuwane na później, później znowu nie następuje. Do tego dochodzi myślenie o swoim wieku. Minimalna różnica między mną a resztą znajomków wynosi trzy lata. Obcuję z osobami młodszymi a to wnosi jakieś poczucie niestosowności. Myślenie o swoim wieku wzbiera mnie na głęboki wdech i wydech. Innym razem wpadanie w panikę. Zamiast wyrabiać sobie ubezpieczenie, piszę. Ma to niby pokazać, że poza niepewną przyszłością jest jakieś pewne i spokojne teraz, w którym się zatrzymuję pozostawiając w nim swój ślad, że niby byłem przytomny i wiedziałem, dokąd to zmierza.
Bałkany jeszcze szumią w głowie.
Mikroklimat bylejakości i specyfika lokalnego tandeciarstwa. Nie musi być wszystko odpicowane żeby relaksowało, wystarczy, że jest inne, jak przykładowo sygnał przy zielonym świetle. Gdy się zsumuje te drobne różnice, - a jest ich wiele, począwszy od miejskiej architektury, skończywszy na dysproporcjach aparycji Chorwatów - to nic a nic nie może zirytować ani przywrócić do stresogennego porządku. A gdy dodatkowo grzeje słońce i jest się w środku dnia po paru pucharach, to nie chce się niczego więcej od życia – poza obecnością kogoś, o kim czasami się myśli. Karnawałowe i defiladowe szumy powoli zastępuję głuchymi fotografiami.
Zdjęcia prezentują swoją chronologię zdarzeń. Nie ma niczego ponad to, co pokazują i właśnie to mam im za złe, że inaczej czasują przeszłość. Wpatruj się tylko w zdjęcia a po paru tygodniach tylko one ci pozostaną. Z fotografiami jest podobnie jak z zapiskami niniejszymi. Zacznę kiedyś wierzyć, że to, co najważniejsze się w nich uchowało a przecież prawda jest taka, że nawet o tym nie napomknąłem.
Mikroklimat bylejakości i specyfika lokalnego tandeciarstwa. Nie musi być wszystko odpicowane żeby relaksowało, wystarczy, że jest inne, jak przykładowo sygnał przy zielonym świetle. Gdy się zsumuje te drobne różnice, - a jest ich wiele, począwszy od miejskiej architektury, skończywszy na dysproporcjach aparycji Chorwatów - to nic a nic nie może zirytować ani przywrócić do stresogennego porządku. A gdy dodatkowo grzeje słońce i jest się w środku dnia po paru pucharach, to nie chce się niczego więcej od życia – poza obecnością kogoś, o kim czasami się myśli. Karnawałowe i defiladowe szumy powoli zastępuję głuchymi fotografiami.
Zdjęcia prezentują swoją chronologię zdarzeń. Nie ma niczego ponad to, co pokazują i właśnie to mam im za złe, że inaczej czasują przeszłość. Wpatruj się tylko w zdjęcia a po paru tygodniach tylko one ci pozostaną. Z fotografiami jest podobnie jak z zapiskami niniejszymi. Zacznę kiedyś wierzyć, że to, co najważniejsze się w nich uchowało a przecież prawda jest taka, że nawet o tym nie napomknąłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz