sobota, 15 marca 2025

„Świat wczorajszy”


Dzisiaj, piętnastego marca, pada śnieg. Zawiozłem K. do pracy. Napaliłem w kominku i zacząłem czytać „Fale” Virginii Woolf. Po przeczytaniu kilkunastu wspomnień żydów z czasu holocaustu, nie umiem się przestawić na jaj zawiłą poetycką narrację ale postaram się dokończyć to dziełko. Pomyślałem, że zamiast tego coś napiszę. Po tych wspomnieniach i dziennikach, które mam za sobą, czuje się przygnębiony, zupełnie jak ktoś kto stracił wszystkich. W końcu przez około dwa lata widzę oczyma tych ludzi, poznaję ich świat, przyjaciół, krewnych, przyglądam się ich rozpaczliwym i często daremnym staraniom by zachować życie. Setki postaci, setki opisanych katastrof. Piszę ogólnikowo. Czy wdawać się w szczegóły? Wszystko mam w pamięci ale czy kogokolwiek to interesuje, co „wtedy” się działo? Patrzenie oczyma osób, których już nie ma, na świat, którego już nie ma, co prawda musi prowadzić do przygnębienia, do depresji o podłożu egzystencjalnym. Zwłaszcza kiedy widzisz, że ludzie ci byli ci bliscy, mimo że ich nie znałeś. Żyje w sumie „światem minionym”. Wszystko przechodzi w niebyt. Ubolewam nad tym. Tyle pięknych istot przemieniło się w pył. Jestem podróżnikiem w czasie poszukującym drogi do ich przywracania. Calek Perechodnik „Spowiedź”, Janina Bauman „Zima o poranku”, Mary Berg „Relacja o dorastaniu w Warszawskim getcie”, Anatol Godfryd „Niebo w kałużach”, Janina Katz „Moje życie barbarzyńcy”, Leon Leyson „Chłopiec z listy Schindlera” , Baruch Milch „Testament”, Chaim Goldstein „Bunkier”, Janina David „Skrawek nieba”, Henryk Schoenker „Dotknięcie anioła”, Władysław Szpilman „Pianista”, Sam Pivnik „Ocalały”, Jacek Eisner „Przeżyłem”, Icek Erlichson „Smakowanie raju”, Thomas Blatt „Ucieczka z Sobiboru”, Alfred Wetzler „Ucieczka z Auschwitz, Irit Amiel „Życie - Tytuł tymczasowy”, Ulrich Boschwitz „Podróżny”. Każdej z tych postaci towarzyszyłem jako niemy widz z innego czasu.  Relacja jednostronna co prawda, ale głęboka. Sądzę, że jest możliwe stworzenie więzi z kimś, kogo się poznaje tylko ze wspomnień bądź z dziennika. W końcu taka forma narracji to samo jądro intymności. Czytam również mnóstwo wspomnień żołnierzy, tak niemieckich, jak i rosyjskich, wspomnień z łagrów, z obozów, i po prostu z życia z pierwszej połowy XX wieku. Często wracam do „Świata wczorajszego” Zweiga, do „Miłości i wygnania” Singera, do „Wyznań patrycjusza” Maraia. Zapuściłem korzenie w popiele. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz